#drugi [...bardziej żałosny niż niepoważny]
po tym fantastycznym wstępie, pomyślałam, że byłoby super napisać coś bardziej sensownego. coś, no wiecie - naprawdę wartościowego. coś takiego, co po przeczytaniu każdy będzie chciał udostępnić na swoim fejsie/tłiterze/gdziekolwiek.
no ale, w sumie hm... - tak, zapowiadałam przecież, że czytelnicy nie mają oczekiwać po tym blogu zbyt wiele 💁🏼♀️. internet jest już i tak przeciążony świetnymi felietonistami, vlogerami, instagramerami, blogerami komentującymi aktualne wydarzenia w sposób ciekawy i rzeczowy. zawsze gdzieś tam jest ktoś kto o wiele lepiej, ładniej i mądrzej ubierze w słowa - moje myśli. ja ze swoimi marnymi pisarskimi ambicjami planowałam co najwyżej daily bloga - o nocnych złodziejaszkach sanek sprzed drzwi mieszkania albo nieszczęśliwej macedońsko-polskiej miłości...
ale jakoś tak mnie naszło, naprawdę bardzo chciałam stworzyć coś godnego uwagi.... niestety, wszystko, absolutnie wszystko (jak zawsze zresztą) postanawia być przeciwko mnie.
pogoda postanawia nie współpracować - spadek energii jest tak ogromny, że tak właściwie nie wiesz jaki jest dzień tygodnia. po prostu wstajesz do pracy, bo musisz zarobić na chleb. dryfujesz po orbicie niepewności, czy to co robisz na pewno ma jeszcze sens. a może rzucić wszystko i nareszcie odezwać się do NASA i wyrazić chęć wzięcia udziału w misji kosmicznej na Marsa.
ale ostatecznie jedyne co robisz to wyrażasz chęć zaszczepienia się na covid - tj. wszczepienia czipa, no bo sił już brak. nie wiesz niczego. nie czujesz niczego (w sensie, że czujesz pustkę, tam w środku; nie że węch, chociaż dzisiaj to juz nie wiadomo...) czekasz już tylko na ten dzień gdy sama nie będziesz musiała dłużej sterować swoim życiem, ale ktoś z pomocą tego wszczepionego tegesa będzie robił to za ciebie - can't wait!.
a na razie chcesz po prostu spać. przespać chociaż ten czas do wiosny. nie współpracuje głowa. no bo niewyspanie robi swoje - czarne myśli atakują z każdej strony. nie współpracuje nawet kraj, w którym przyszło ci żyć. twój rząd ma coraz bardziej wyjechane w kosmos pomysły. i sama już nie jesteś pewna czy to właśnie zmęczenie i wszystko zlewa ci się w jeden czarny, negatywny obraz, albo rzeczywiście obudziliśmy się w kolejnej części Jumanji, której nikt nie potrafi ukończyć i wszyscy jesteśmy w czarnej...
i taki to właśnie nocny #żalpost
mam nadzieję że będzie ich tutaj jak najmniej. nie dałam rady inaczej, a bloga postanawiam utrzymać przy życiu - przynajmniej jeszcze jakiś czas.
a tymczasem, dobranoc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz